Moda na bieganie jakiś czas temu opanowała Polskę. Biegamy dla zdrowia, żeby schudnąć, lub też po prostu aby się odstresować. Niektórzy jeszcze biegają dla lansu :) Jakieś pół roku temu stwierdziłem że skoro wszyscy biegają to może ja też zacznę... Na początku bez szaleństw raz w tygodniu, delikatny trening Impulsem do działania okazała się impreza biegowa Krakow Business Run. Skompletowałem drużynę i wystartowaliśmy ze znajomymi w sztafecie 5x3,8km. Niestety miesiąc przed startem nabawiłem się kontuzji pleców, następnie poparzyłem nogę, co spowodowało że wszystkie treningi można by powiedzieć poszły w piach... A jednak niespodzianka, dystans 3,8km pokonałem w 13min i 49sek. Po głowie zaczął mi wtedy chodzić pomysł przebiegnięcia maratonu. Są pewne rzeczy w życiu które trzeba zrobić przynajmniej raz, moim zdaniem zaliczenie maratonu to jedna z nich! :)
W grudniu rozpocząłem przygotowania, na początek raz w tygodniu ok10km. Już w styczniu podczas jednego z treningów przebiegłem 17km i na tą chwilę był to max jaki moje nogi mogły wytrzymać. Siła i kondycja jest, jednak nogi słabe... Tak więc trening, trening i jeszcze raz trening!
Dwa tygodnie temu przeglądając ,,internety" natknąłem się na wydarzenie związane z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy - 2. Bieg Wielkich Serc (5km). ,,Hah! W końcu się sprawdzę! Muszę wystartować!'' Szybko kliknąłem na zapisy on-line i... wrrrr ,,rejestracja zakończona" :( Na szczęście na fan pagu wydarzenia poinformowano mnie że będzie szansa zapisać się w biurze zawodów dzień przed startem. Ufff udało się! Start: Niedziela 12.00! Mój debiut indywidualny w zawodach biegowych!
Przygotowania do startu nie było żadnego, pobudka 9:30, śniadanie... hmm... wstyd się przyznać ale były to parówki :P Rzut oka za okno, brrrr zimno, padający deszcze ze śniegiem i wiatr. W co by tu się ubrać? Legginsy jak wszyscy biegacze? Nie! Czuję się w nich śmiesznie i jeszcze ta obciśnięta dupka... Ubrałem Stormowe dresy UA i później oczywiście tego żałowałem :) Przy każdym podmuchu wiatru moje spodnie zachowywały się jak żagiel i stawałem praktycznie w miejscu :) Nauczka na przyszłość, teraz przynajmniej wiem dlaczego wszyscy biegają w legginsach :)
Charged Cotton Storm Cuffed Pant (1239493)
Na starcie Biegu Wielkich Serc pojawiło się 728 biegaczy! Moim celem było załapanie się do pierwszej setki :) Aby uzyskać w miarę dobrą pozycję startową, przeszedłem boczkiem bulwarów niemal na sam początek stawki <cwaniak>
Krótkie przywitanie uczestników i gości, odliczanie i start! Ruszyli, o rany coś szybko! Zwolniłem po trzystu metrach bo poczułem lekką zadyszkę. Nie, nie dziękuję, ja nie przyszedłem tutaj walczyć o pierwsze miejsca (wtedy znieśliby mnie pewnie z trasy po 2km :) ) Po kilkuset metrach ustabilizowałem tempo, przynajmniej tak mi się wydawało :) Nagle z dwóch stron poczułem łokcie na swoich żebrach, co jest kur...?! Popatrzyłem w bok, a tu jakieś naładowane testosteronem kobiety rozpychają mnie, boziuuuu... biegnijcie, zostawcie mnie w spokoju! Robię Wam miejsce! Poczułem się jak Etiopczyk w biegu na 10.000tysięcy metrów przed ostatnim okrążeniem, taka walka o pozycje :D A to dopiero początek biegu :) Gdy ,,miłe panie" zostawiły mnie w tyle, zrobiło się nareszcie trochę luźniej i wtedy poczułem jakie ,,cudowne" warunki panują na trasie... brrrr zimno i deszcze ze śniegiem który zasuwał mi prosto w twarz... Tradycyjnie zapomniałem o czapce i rękawiczkach... :) Na szczęście muzyka z Iphona niosła mnie do przodu! W połowie dystansu miałem delikatny kryzys. Na 3km moja dziewczyna która też wystartowała w biegu, poinformowała mnie że jestem 19. Wow, ekstra, czyli jest szansa nie tylko na pierwszą setkę ale i pięćdziesiątkę :) Na kolejnych metrach, poczułem w żołądku moje wykwintne śniadanie, przytkało mnie, a kolejni biegacze zaczęli mnie wyprzedzać. Nie zrażony tym biegłem dalej, spadłem w okolice 30 miejsca, które w pełni mnie satysfakcjonowało.
Na 4km w oddali zauważyłem już metę, ufff jeszcze tylko kilometr. Trzysta metrów przed metą zebrałem w sobie wszystkie pozostałe siły i zacząłem finiszować :) Jeden, drugi, trzeci, czwarty, piąty...mijałem wszystkich po kolei, niesamowita frajda! :)
Ostatnie metry i META! Uff udało się, koniec :) Na mecie czekała na wszystkich biegaczy miła niespodzianka, pamiątkowy medal w kształcie serduszka.
Dla mnie z kolei drugą miłą niespodzianką była moja chrześnica która czekała na mnie wraz z rodzicami :) Pamiątkowe zdjęcia i oczekiwanie aż do mety dobiegnie moja ,,druga połówka". Po kilku godzinach na mój telefon przyszedł SMS od DataSport.pl z wynikiem biegu: Nieoficjalne miejsce Open: 21, czas 19:50.
Yeah! Cel osiągnięty i wielkie zdziwienie że tak dobre miejsce udało się uzyskać w swoim debiucie na zawodach biegowych :)
Od stóp do głów ubrany oczywiście byłem w Under Armour:
- Longsleeve: Reversible Fitted (1204974)
- Koszulka: Alter Ego Superman T-shirt (1248820)
- Spodnie Charged Cotton Storm Cuffed Pant (1239493)
- Bokserki: Series 6" Boxerjock (1246374)
- Skarpetki: Charged Cotton No Show (1233785)
- Buty: Charge RC2 (1235671)
I jeszcze filmik z biegu:
Od 3 minuty wbiegam na metę :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz